sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 2

Po wycieczce po ośrodku Louis zaprowadził mnie do Maxa bym wypełniła papiery itp.Kiedy weszłam do gabinetu zobaczyłam jakiegoś Mulata którego widziałam wcześniej.
-O Lola nareście jesteś.-Powiedział Max i pokazał mi gestem bym usiadła ,koło Mulata.Niechętnie ale usiadłam na krześle koło niego ,ale przed tym przesunęłam krzesło od mulata.
-Lola to jest Zayn ,Zayn to jest Lola.-Powiedział Max i na chwile wyszedł.
-Jestem Zayn Malik.-Powiedział i wyciągnął do mnie rękę przy okazji się słodko uśmiechając.
-Taa wiem słyszałam ,głucha jeszcze nie jestem.-Odpowiedziałam i zarzuciłam nogę na nogę.
-Z jakiego powodu tu trafiłaś.-Nosz ja pierdole czy on nie rozumie że nie chce z nim gadać.
-Mało cie to powinno obchodzić.-Odburknęłam i wyjęłam telefon.
-To twój chłopak?-Spytał się kiedy wyjęłam telefon i odblokowałam.
-Nie.-I w tym momencie wszedł Max ,dał Mulatowi jakieś papiery i ta zołza wyszła.
-Dobrze Lolu podpisz tu i przez chwile pogadamy ok?- Zakomunikował mi i wręczył jakiś dokument i długopis.
-Tsa.-Powiedziałam a następnie podpisałam ten papier bez czytania i oddałam go.
-Powiedz ty mi czy dobrze się dogadujesz z swoim opiekunem ,jeżeli nie to czy chcesz go zmienić?
-Szczerze mówiąc trawiłam na świetnego opiekuna i nie chce go zmienić ,chociaż bardzo chętnie bym zmieniła współlokatorkę.-Powiedziałam i powstrzymywałam się od śmiechu kiedy przypomniała mi się moja słodka ukochana Amanda.
-Wytrzymasz jakoś z Amandą
-Raczej to ona będzie miała że mną problem niż ja z nią.-Powiedziałam i wstałam by wyjść z tego pokoju ,gdy wyszłam trzasnęłam drzwiami jak to zazwyczaj mam w naturze i poszłam do swojego pokoju.
Gdy doszłam do pokoju usłyszałam głośnie śmiechy i krzyki brunetki ,jako że to był też mój pokuj weszłam i jak zwykle trzasnęłam drzwiami.
-Nie umiesz ciszej?-Wydarła się brunetka.
-Ale o co ci chodzi.-Powiedziałam z głupim uśmiechem.
-Nie udawaj głupiej.
-O czyli dobrze cie naśladuje.-Zaśmiałam się a następnie opadłam na swoje łóżko ,a te pacany co były u nas w pokoju zaczęły się śmiać.
-Żółwik maleńka.-Powiedział Niall ,jako że go trochę polubiłam przybiłam z nim żółwika ale uprzedziłam by następnym razem nie mówił do mnie maleńka.
-Skąd jesteś?-Odezwał się tym razem jakiś chłopak z loczkami.
-Z Los Angeles.-Powiedziałam  bez żadnych emocji.
-Zawszę chciałem tam mieszkać.
Ja w tym czasie kiedy oni o czymś głupim rozmawiali przypomniałam sobie jak tam było cudownie mieszkać ,przeważnie było ciepło i pogodnie,spotykało się na ulicach dużo gwiazd i oczywiście były piękne 
widoki,nigdy nie zapomnę tego świetnego widoku z mojego pokoju na to miasto.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego opiekuna.
-Dobra chłopaki wypad z pokoju ,mam sprawę do dziewczyn.-Powiedział ,ale na nich nie zrobiło to żadnego wrażenie więc po 5 minutach ciszy moja niańka wkurwiła się.
-Macie stąd wypierdalać ,rozumiecie?-Wykrzyczał i w tym momencie mnie zaszokował ,gdy pacany wyszli spytałam się.
-Ładnie tak wyklinać na biedne dzieci?
-Inaczej by nie zrozumieli a poza tym czego Max nie słyszy i nie widzi to można to robić.
-Chciałeś coś od nas.-Tym razem zabrała głos moja współlokatorka.
-No tak bo będziecie miały dwóch opiekunów ,jednym jestem ja ,a drugiego macie same wybrać.-Powiedział i usiadł koło mnie.
-Mi tam obojętnie i tak ich nie znam ,więc dam ci tą łaskę Amando i możesz wybrać.
-Bardzo śmieszne ,chyba wybierzemy Liama.-Powiedziała i oczy jej się rozpromieniły.
-Ok dobra idę mu przekazać ,za półtoragodzinny jest kolacja bo obiad przegapiłyście.-Powiedział i wyszedł.
-Taa-Powiedziała Amanda i położyła się.
Ja w tym czasie tak jakby się rozpakowałam czyli wyjęłam e-papierosa i zaczęłam palić ,nie zwracając na minę brunetki.
-Idę się umyć.-Oznajmiła mi jakby mnie to obchodziło ,jakże jestem nie raz miła kiwnęłam tylko głową i zobaczyłam jak brunetka wchodzi do łazienki która znajdowała się w naszym pokoju.Po jakiś 15 minutach wyszła z mokrą głową i w samym ręczniku ,jako że lubię wkurwiać ludzi po kryjomu zrobiłam jej kilka fotek jak się ubiera i jest w samym ręczniku by mieć na nią jakiś szantaż itp.
Sama siebie nie raz rozwalam jestem tu dopiero niecały dzień a już mam szantaż.Jako że Amanda się przebierała postanowiłam też się przebrać ,więc szybko zajrzałam do walizki i wzięłam pierwszy lepszy strój i poszłam do łazienki.Gdy wyszłam zobaczyłam już ubraną brunetkę w limonkowej bluzce ,rurkach i białych 
conversach.Ja natomiast miałam czarną obcisły top na to tak jakby koszule  ale bez rękawów ,rurki i szpilki.
-Po co te szpilki?-Spytała się kiedy poprawiała tą swoją chujową tapetę która i tak nie upiększa jej.
-A co nie można?
-Można ,tylko...
-Mało mnie to obchodzi -Powiedziałam i wyszłam z pokoju a razem za mną brunetka.Kiedy doszłam na stołówkę znowu wszyscy patrzyli się na mnie jak bym była kimś sławnym.Od razu usiadłam przy wolnym stoliku w rogu i wyjęłam telefon.Wtedy ta zgraja bez żadnego pytania dosiadła się do mnie.
-Może tak najpierw się spytacie czy jest wolne!
-Przecież i tak tu nikogo nie znasz i dodatkowo siedzisz sama więc ,wypadało by się tu usadowić.-Powiedział Harry.
-A może ja tego nie chciałam Harry.
-Chciałaś ,chciałaś-Powiedział jakiś brunet z włosami postawionymi na żel.
-Znamy się?
-Tak jestem David ,piękna.-Odparł i chciał ucałować moją rękę ale mu zabrałam.
-Aha.
-A tak wo gule ,skąd znasz imię Harrego jeżeli się obaj nie przedstawiliśmy wtedy?-Spytał się zdziwiony David.
-Bo jestem sławny hello.-Odezwał się mądrala.
-Nie Harry ,po prostu usłyszałam rozmowę jakiś dziewczyn o tb i skumałam że to ty.
-Na pewno mówiły same dobre rzeczy.
-Wątpiłabym w to.-Powiedziałam i wróciłam do oglądania zdjęć w komórce.
-Czemu nic nie jesz?-Spytał się tym razem blondyn.
-Po prostu nie chce.-Powiedziałam nie odrywając wzroku od telefonu.
-Kto to jest.-Spytała się ty razem Amanda która przysiadła się koło mnie.Jako że gdy patrze na zdjęcia mojego brata i wspominam tamte czasy staje się bardziej miła ale też bardziej smutna ,odpowiedziałam jej.
-Mój brat.-Powiedziałam to łamliwym głosem.
-Niedługo się spotkacie ,co jakiś czas dają nam przepustki.-Powiedział Zayn.
Nic nie mogłam powiedzieć im ,nie mogłam nawet o tym myśleć że on nie żyje ,nie żyję przez ojca przez tego cholernego dupka.Oczy mi się w jednej chwili zaszkliły ,nie mogłam nic powiedzieć po prostu nie kontaktowałam w tym momencie z rzeczywistością ,od środka ginęłam powoli gdy wspominałam Adama.
Nie raz czułam jego obecność że był i jest ze mną mówiąc bym tego nie robiła ,bym żyła na nowo bez
narkotyków, alkoholów a co najważniejsze bez niego ,nie mogłam tak po prostu o nim zapomnieć, nie mogłam i już.Moje rozmyślenia i cierpienie wewnętrzne przerwały krzyki.
-Lola co się stało?-Wszyscy się niepokoili.
-Przecież go niedługo zobaczysz ,kobieto każdy to przechodzi.-Powiedziała bez entuzjazmu Amanda.
-Ty nic kurwa nie wiesz ,on nie żyje, nigdy go nie zobaczę rozumiesz to!-Powiedziałam i  wybiegłam z stołówki z myślą by być jak najdalej stąd.Pobiegłam na ostatnie piętro i weszłam do jakiegoś pokoju który był pusty.Gdy tylko oparłam się o drzwi powtarzałam sobie że nie mogę płakać muszę być ślina dla Adama ,tylko dla niego.Kilka razy już myślałam by do niego dołączyć ale każda moja próba, kończyła się w szpitalu albo moim tchórzostwem.Więc więcej razy nie próbowałam chociaż było mi ciężko.
- Jeszcze pokaże wszystkim na co mnie stać.

***********************
CZYTASZ=KOMENTUJ
Hej mam nadzieje że rozdział się spodoba.
Liczę na komentarze.
Pozdrawiam Vicky.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz